torba

Wróciłem z barrrdzo udanych zakupów ze sklepu na „C” kojarzącego się z furą. Bardzo udane oznaczają, że w sklepie spędziłem poniżej 4ch godzin i wystarczył mi jeden koszyk na zapakowanie wszystkich niepotrzebnych rzeczy które zanabyłem. No w końcu wpadłem tylko na chwilkę po pastę do zębów.
Na parkingu pod domem chwyciłem dziarsko za siaty, staram się nogą zamknąć drzwi i zastanawiam jak zębami skorzystać z pilota, gdy naglę widzę malusieńką postać powolutku sunącą po delikatnie ośnieżonym chodniku. Naprrrrrawdę powolutku. Postać podniosła głowę i przedstawiła połączenie ulgi wymieszanej z bólem. Wrzuciłem siaty z powrotem do Mietka i wyszedłem starszej Pani naprzeciw.

Za pomocą miliona słów ułożonych w kolejności losowej wyraziła radość, że mnie widzi, ciekawość czy nie mam kluczy do furtki, niepewność czy rodzina jest w domu. Najgorsze, że na moich oczach wykonała nadludzki wysiłek przyśpieszenia kroku, mimo że już byłem obok niej. W miarę komunikatywnie odpowiedziała na moje „może odprowadzę Panią do domu” wskazując drogę. Najgorsza jednak była odpowiedź na próbę przejęcia siatki z zakupami „wie Pan tyle czasu zmuszałam dłoń żeby złapała, że nie wiem czy teraz puści, ale to leciutkie, niech się Pan nie przejmuje”. Jej mieszkanie było puste, ale odnaleźliśmy klucze w torbie. Nic dziwnego – po drodze dowiedziałem się od jej sąsiada, że ta Pani od kilkunastu lat mieszka sama.
Z bardzo mieszanymi uczuciami taszczyłem moje siaty pełne niepotrzebnych rzeczy. Poczucie spełnienia dobrego uczynku mocno walczyło z przygnębieniem którym zalała mnie ta sytuacja. Przecież jutro ta Pani znowu może się wybrać na zakupy i próbować sforsować furtkę bez klucza i błąkać się wokół bloku. I właściwie Co się dzieje w życiu człowieka, że nagle znajduje się w takiej sytuacji? Jak tej Pani mogło się to przydarzyć?

Odnalazłem klucze i wszedłem do swojego pustego mieszkania. Cichutkiego. Usiadłem na chłodnym łóżku i wpatrywałem się w torbę leżącą w przedpokoju…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Blogger Gadgets