Pewnego pięknego dnia dowiedziałem się, że nie śpi już u siebie w domu. Aaaachhhaaaa pomyślałem. Drugiego dnia, że jego dziewczyna już też w nim nie śpi, a właściwie to już nie dziewczyna tylko przyjaciółka. Aaaachhhaaaa… Kolejnego zadzwonił (pamiętam jak dziś to był kwiecień) czy przypadkiem nie mam nikogo znajomego w urzędzie stanu cywilnego, bo trzeba szybciutko organizować ślub. Aaaachhhaaaa pomyślałem, zamknąłem usta bo mi telefon wpadał do buzi i zacząłem dzwonić. Znalazłem termin na początek maja, ale okazało się, że to duuuuużo za późno. No na majówkę obrączki mają być, bo inaczej długiego weekendu nie da się spędzić. Wyobraziłem sobie ogromny brzuch wiszący nad przyjacielem i zacząłem się zastanawiać, jak do diabła przezwyciężyć ustawowy termin 30 dni dzielący chwilę złożenia dokumentów od ceremonii. Obowiązuje on w urzędach stanu cywilnego pod fachową nazwą „usiądź i się zastanów waflu co robisz”. I kiedy tak siedziałem i się zastanawiałem wafel zadzwonił i oznajmił, że załatwione. Aaaachhhaaaa pomyślałem, a jakiś czas później przypadł mi zaszczyt bycia świadkiem.
Do podstawowych zadań osoby świadczącej jest organizacja wieczoru kawalerskiego/panieńskiego. Ponieważ zawsze uważałem, że mój kumpel jest skrycie gejem, a te dziewczyny to taka przykrywka dla rodziców, długo się zastanawiałem nad formą wieczoru. Chlać gorzałę czy piszczeć po dyskotekach nosząc na skroniach opaski ze świecącymi rożkami? „Ma penisa będzie gorzała” zadecydowałem i zacząłem się głowić, jakby tu zrobić, żeby się nie narobić a fajnie zrobić. Noooo to zrobiłem...
Spotkanie miało być niespodzianką, więc Pan młody został ściągnięty
fortelem do mnie w ostatniej chwili. Łzawa opowiastka o problemach z dziewczyną
i potrzebie wsparcia zadziałała. No nie przewidziałem, że ofiara spisku
przyjedzie prosto ze schroniska dla zwierząt po czyszczeniu klatek. No czym on
tam był umazany i jak pachniał nie będę się rozwodził, ważne że moja bluza
„pasowała”. Pasowała jest w cudzysłowie, bo mój frend jest jakieś 30 cm niższy
i 50 kilo lżejszy. Aleeee co tam, detale. Wyciągam go na miasto, gdzie to
rzekomo mam się spotkać z moją „problematyczną niewiastą”. Po drodze przypomina
mi się, że w Osir’ze (taka tam pijalnia piwa dla rowerzystów) zostawiłem
parasol. Wchodzimy i niby to przypadkiem spotykamy grupkę jego znajomych.
Wychylamy piwko góra dwa, chłopak rozmawia sobie z dawno nie widzianymi ludźmi,
a ja subtelnie proponuję, że na to jakże stresogenne spotkanie z moją
„problematyczną przyjaciółką” możemy iść wszyscy razem. Nosz mógł się domyśleć,
że coś tu nie gra, ale nieeeee idziemy grupowo ratować mi życie. W następnej
knajpie spotykamy następną grupkę i podpucha wychodzi na jaw. Łzy wzruszenia
leją się wraz z trunkami na podłogę. I tu pojawia się pierwszy poważny błąd –
postanawiamy dzwonić po pannę młodą. No wszyscy chcą ją poznać, bo nikt nie
widział na oczy – ja raz przelotem. Wybranka przyjeżdża, poznaje stado pijanych
ludzi będąc… tu chwila grozy… dramatyczna pauza… abstynentką… Pan młody dostaje
reprymendę, a poznawanie się w lot kończy. My bełkotliwie acz entuzjastycznie –
witaj w rodzinie, ona wyraźnie i stanowczo – będę leciała.
Niezrażeni detalami ruszamy do ostatniego punktu wycieczki gdzie kolejni znajomi już oczekują. Tańce, swawole i… no i gdzie Pan młody?! Wychodzę z lokalu, rozglądam się bacznie, a zguba siedzi przy stoliku i zbiera po ryju od jakiegoś kibica lokalnej drużyny (na L). Lecę interweniować, kolega już w pozycji horyzontalnej, dziób rozbity, no dramat i histeria. Agresora odgoniwszy schylam się po zwłoki, które nagle wydobywają z siebie przytłumione "Huuuubbbeerrrrrtttt". Chwilę potem już wiedziałem, że była to próba ostrzeżenia mnie przed nadciągającym kopnięciem w twarz…
Niezrażeni detalami ruszamy do ostatniego punktu wycieczki gdzie kolejni znajomi już oczekują. Tańce, swawole i… no i gdzie Pan młody?! Wychodzę z lokalu, rozglądam się bacznie, a zguba siedzi przy stoliku i zbiera po ryju od jakiegoś kibica lokalnej drużyny (na L). Lecę interweniować, kolega już w pozycji horyzontalnej, dziób rozbity, no dramat i histeria. Agresora odgoniwszy schylam się po zwłoki, które nagle wydobywają z siebie przytłumione "Huuuubbbeerrrrrtttt". Chwilę potem już wiedziałem, że była to próba ostrzeżenia mnie przed nadciągającym kopnięciem w twarz…
Teraz akcję przenieśmy do mojej firmy. Po-weekendowy poniedziałeczek, z Panem młodym stoimy przy ladzie i smarujemy się nawzajem maścią z jakiegoś kwiatka alpejskiego. Ja podbite oko, przyjaciel świeżo nabyte murzyńskie usta wyglądające jak żywcem wyrwane Edycie Górniak.
Prawdziwa przyjaźń nie takie rany znosiła, ale czy miłość te murzyńskie wargi wytrzyma? O tym w następnym odcinku.
Wydaje mi sie, że najlepiej jest taka imprezę zorganizować w jakims eleganckim klubie. Na pewno jesli chodzi o Warszawę warto jest wziąć pod uwagę ten https://neworleans.pl/wieczor-kawalerski-w-warszawie/. Znajomy niedawno robił tam swój kawalerski i moim zdaniem to świetne miejsce na taka imprezę
OdpowiedzUsuń