Pamiętam jak dziś, to był jesienny poranek (czyli okolice południa)
2012 roku, kiedy nieśpiesznym krokiem podążałem do fabryki aby stawić
czoło codziennej dawce ziewania i jałowych rozmów. Aby odwlec
przekroczenie progu postanowiłem rzucić okiem na okolicę i wzrok mój
przykuła taka oto niespodziewanka. Mój pod firmowy symbol wolności przez
lata przypominający, że gdzieś tam za murami jest szczęście i
umożliwiający podejmowanie ważnych decyzji życiowych za pomocą
wyliczanki „kocha, lubi, szanuje” znikł! W jego miejscu pozostał kikut w
niczym nie przypominający akacji, szczególnie kiedy wizja rozmazywana
jest przez łzy rozpaczy cisnące się do oczu. Że akacja nie wróci
domyślałem się – drzewa rzadko postanawiają się przespacerować po bułki
albo skoczyć na pocztę. No ale jakieś motywy musiała mieć! Czerwona
dioda na mojej potylicy zasygnalizowała włączenie trybu „detektyw”. U
obcokrajowców „Spy mode”