Padający śnieg potrafi przykryć każdy problem. Oczywiście zjawisko to
działa dużo lepiej gdy stoisz na trawniku, a nie przyklejasz nos do
okna. Gdy już poczyniłem to założenie spakowałem wszystkie wymagające
przykrycia tematy, naciągnąłem luźne gacie, kurtkę i stanąłem na progu
kamienicy.
Aż wstyd mi było stawiać pierwszy
krok, bo jak tak egoistycznie zmącić tę białą, idealnie równą
powierzchnię. Ale co tam, w końcu spakowane problemy koszmarnie ciążą
poupychane pod kapturem. Pierwszy płatek na rzęsach przeganiam, drugi
ignoruję, trzeciemu się poddaję. Tak pięknie na mnie polował w świetle
ulicznej latarni. To nic, że luźne gacie są mokre do połowy łydek, kiedy
buty uwalniają skrzące się pióropusze. Z każdym krokiem głowa jest
lżejsza, a to co w niej zostaje układa się w sensowną całość. Właściwie
tylko chłód przeszywający nerki trzyma moje stopy na ziemi. Mocno łapię
za pasek, podciągam ile wlezie i nagle okazuje się, że luźne gacie nie
są mokre do połowy łydek tylko do miejsca które sprawia, że faceci do
wody wchodzą na palcach. Czar pryska, oczy szeroko się otwierają dzięki
czemu wyraźnie widzę jak daleko od domu jestem i ile piep...ch zasp mnie
od niego dzieli.
Czy warto było odmrozić sobie jajka dla poetyckiej
aury - niech każdy sobie sam odpowie. Ja na wszelki wypadek jutro
szukam termicznych bokserek, bo może mi się znowu znienacka zachcieć
oczyszczać urokami zimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz